Ile ważysz?
Wszyscy u Ciebie w rodzinie są tacy grubi?
Dlaczego jesteś gruba? Chorujesz na coś?
Powinnaś spróbować diety keto/postu Dąbrowskiej/diety pięciu przemian/jakiejś innej, która jest aktualnie modna, wiesz?
A robisz coś z TYM?
Próbowałaś odchudzania?
A gdzie kupujesz ciuchy w swoim rozmiarze?
Mam znajomego dietetyka, chcesz namiar?
Ale musisz jeść warzywa, wiesz? I wykluczyć gluten, chleb, makaron, nabiał, laktozę, mięso czy cokolwiek innego?
To tylko pytań, które są zadawane osobom grubym przez innych.
To pytania, które były zadawane MI, jako osobie grubej.
Najczęściej z dupy, bez żadnego kontekstu.
Ba! Często nawet przez obcych ludzi, którzy mnie nie znają i widzą mnie pierwszy raz na oczy.
Tak, jestem gruba. To fakt – obiektywny i niezaprzeczalny. Fakt, z którego zdaję sobie doskonale sprawę. Naprawdę. Mam w domu zarówno wagę, jak i lustro. I oczy. Tak, badam się regularnie i mam sporą wiedzę na temat diet i odżywiania się. Ale takie pytania irytują mnie niemiłosiernie. I jednocześnie zastanawia co siedzi w głowach osób, które zadają takie pytania. A zadają je najczęściej osoby, które praktycznie mnie nie znają – nie znają mnie, widzą pierwszy raz na oczy. Rozumiem, że często przyświecają dobre intencje i rzekoma troska, ale na czym oparta? Na shamingu, zawstydzaniu, wytykaniu palcami. Czy osoby zadające takie pytania naprawdę nie myślą, że nie mam oczu, wagi i lustra? A co śmieszniejsze – takie pytania zadają również osoby, które same mają nadwagę, a ich BMI jest dalekie od idealnego.
Tak, jestem gruba. To fakt – obiektywny i niezaprzeczalny. Ale to moje ciało, które nie jest od spełniania estetycznych wymagań innych ludzi. Jestem gruba i kocham siebie, swoje ciało – każdą bliznę, rozstęp, fałdkę.
Tak, jestem gruba. To fakt – obiektywny i niezaprzeczalny. Mam wagę i lustro. Ale przede wszystkim mam miłość i akceptację do siebie. Całe morze miłości i akceptacji. Jak uda mi się schudąć – fajnie, będzie lżej. Jak nie – też spoko, nadal przecież będę sobą.
Droga osobo zadająca takie pytania – czy osobom np. o niestandardowym wzroście, prostych czy kręconych włosach i np. rudych czy z czymś co nie odpowiada Twoim estetycznym wymaganiom też zadajesz takie pytania? Np. Robiłeś coś z tym? Albo Weź się zbadaj, coś z Tobą nie tak. A Twoje pytania i teksty pokazują tylko Twoją niedojrzałość, zamiłowanie do przemocy psychicznej (bo tym właśnie jest shaming) i chęć dowartościowania siebie.